![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhx8skoPIDd5RbwWMvMXqwMfENR5InYbmrqj8ArseSoTCiGcwj51EMUnX3Tfg4WKSoVdNeo5XvbBVDcKpgBSkkLo8p3uT9oz-NyzhhmnYx5XHsb2M1ruWQZVErhxqUcf1N2CTxDyqDZABY/s200/zdj%25C4%2599cie_Miller.jpg)
Świat bez barier, nawet językowych. To nie idea... to facebook. Możesz ,,poznać” każdego, obojętnie gdzie i jak urodzony. Społeczny egalitaryzm w wirtualu. Dla niektórych facebook, jest bardziej realny niż real. Tysiące ,,znajomych”, których on face nie poznali. Czy w ogóle istnieją. Facebook rządzi, nawet rządzącymi, skoro już Elżbieta jest sfacebookowana. I co dalej, no właśnie. Badacze nie nadążają z badaniem fenomenu facebooka. Teoretycy fabrykują teorie o fenomenie facebooka. A ten wciąż pączkuję. Nie musi czekać sto lat by wpisać się w historię ludzkości... Może nawet otworzył jej nowy rozdział. Ten kolejny, albo i ostatni.
Zarabiają na nim, zrywają w nim związki, ogłaszają zaręczyny, nie robią nic. Co jeszcze wymyśli Zuckerberg. Może stworzy antyfacebook, albo nic. Na szczęście facebook nie jest korporacyjnym wytworem. Zrodził się z prostej potrzeby... ludzie chcieli być są sobą w relacji i są tylko, że wciąż wirtualnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz