11 cze 2009

,,Beta w świni i patyku"

fot. Krzysztof Miller

Znowu nie o podróżach, bo dużo inspiruje w tu i teraz. W warszawskim Tarabuku mieliśmy kameralny wieczór autorski: Poetka i ,,światłoczuły" Sikora w duecie. Po projekcji ,,Kobiety“ – prowadząca spotkanie Magda Rybak, pytała nas o poezje, o życie, o pasję twórczą. Tomek ,,światłoczuła Sikorą“... (czuła na światło wewnętrzne w człowieku) tej ,,pasji" nigdy nie zgubił. Zamiast dalej kontemplować sztukę, trafiłam na ,,biznesowe-urodziny". Było niestandardowo!: zero sztywniactwa, picia na umór i small talków w towarzystwie blond-klonów. Jest ciekawie, jeśli wyjdzie się poza schemat roli. Pod dobrze skrojonym garniturem może się kryć ciekawy człowiek lub nic, tak samo jak pod dobrze wyciągniętym swetrem. Pamiętam historię Tomka Sikory, jak w Australii przeganiali go ze sklepu z luksusową whisky, wyjął z kieszeni 3500 dolarów i powiedział sprzedawcy: by nie oceniał ludzi po wyglądzie. Tak świętował swoje pierwsze duże zlecenie reklamowe.
Jubilat, oddany ojciec rodziny: trójki fascynujących córek, co podkreślał często z dumą, zaczął nagle mówić slangiem dresów. ,,Beta w świni i patyku‘‘ wjechała... (BMW w tapicerce skórzanej i drewnie). Uwielbiam ,,Bete“ za 5 sekund do setki... . Poprzez nowe słowa przełamuję kolejne kody dostępu do rzeczywistości. Lubie się uczyć chyba bardziej na ulicy, niż w murach uniwersytetu. Wieczór skończył się ,,rodzinnie" w Regeneracji, słuchałam dykteryjek z czasów okrągłego stołu. Bo teść Jubilata był jednym ze współautorów naszej demokracji,
Od sztuki, ,,betą w świni i patyku“ dojechaliśmy do polityki, pełen wypas!