23 gru 2011

Czas choinki

fot. Renata Plaga

Jak co roku w grudniu, coś się kończy i zaczyna. Odchodzi stare, przychodzi nowe. A po drodze są Święta. Te radosne i piękne, pełne blasku świec, pachnące choinką i mazurkiem. Zanim jednak ta wizja się spełni, odstoimy swoje w korkach, sklepach i urzędach, wykłócimy z bliskimi, zapomnimy o czymś ważnym.
Podobno, Wigilia jest na 4 miejscu zdarzeń stresogennych. Tuż po stracie kogoś bliskiego, pracy, rozwodzie. Ktoś to kiedyś zbadał metodą statystyczną.
Jak ją przeżyć? Nie wiem. Trzeba mieć szczęście, albo piec mazurki. A może jedno i drugie. Zawsze można wykonać telefon do przyjaciela.

24 lis 2011

Po co to...

fot. Renata Plaga

Konflikty, porażki, kryzysy, po co komu one. W ładnym świecie żyje się lepiej, ale nie dla wszystkich. Nie ma życia w korporacji bez crisis management meeting.
Ktoś musi pokazać, że coś nie działa... bo wizja ,,jak ma być"była inna, a rzeczywistość do niej nie przystaje. Potem już tylko publiczna egzekucja i laur na twórcy zręcznej korporacyjnej intrygi.
Crisis management meeting dotyzy języka cywilizowanych korporacji. Gdzie indziej, nie potrzeba sofistykowanych słów, by dopierdolić drugiemu. W atmosferze zaufania łatwiej rozwiązywać faktyczne problemu. Ale nie te sztucznie nadmuchane. Po co? To gry małych ludzi. Jak mają potwierdzić zasadność swego firmowego bytu. Mali ludzie prochu nie wymyślą, nawet pracując długo i mozolnie. Ale ,,wygrywają’’ i trwają. Bo 80 % czasu poświęcają na utrzymanie pozycji i budowanie wizerunku ofiarnego i kompetentnego pracownika.
Sytuacje kryzysowe nauczyły mnie dużo. Zawsze budziły, gdy zbyt wiele dawałam dla firmy, projektu, kosztem tego, co naprawdę ważne. Dzięki nim zawsze wracałam na właściwe tory. By w zgodzie z sobą realizować pasje, zasilać wartościowe projekty i być szczęśliwą.

14 lis 2011

Szary kubik

Fascynujące są biura wielkich korporacji. I tych przez duże K. I przez małe k. Każde mają coś. Open space, ten szary i ten przeszklony, to synonimy lepszego biurowca. Czysty z zewnątrz. Z dobrą kawą i wodą bez limitu, z gazem i bez.
Na początku polskiego kapitalizmu, w renomowanych wydawnictwach, pracownicy sami przynosili herbatę w woreczkach, a woda była w kranie.
Przez ostatnie 10 lat, standardy się zmieniły, przynajmniej te stoliczne. Biurowi mają się lepiej. W biurowcach jest dużo słońca. Widać je przez szybę. Nie grzeje specjalnie, bo klimatyzacja chłodzi doskonale. W schłodzonych pomieszczeniach, podobno wydajniej się pracuję. Klimatyzowany chłód podnosi poziom adrenaliny, równie skutecznie jak Redbull, Burn, Blow i inne wyskokowe energy drinki, dozwolone w Polsce.
Dużą popularnością cieszą się pokoje bez okien. Ktoś kiedyś uzasadnił to biznesowo. Świetlówki oświecają taniej niż słońce. Poza tym, każdy metr w biurze się liczy, nawet na zapleczu.

24 paź 2011

Focus

fot. Renata Plaga

Zaniedbałam BLOGOSTAN, bo... . Tak wyszło. Czasami na czymś zależy, ale nie dbamy o to. Tak jest z miłością, przyjaźnią, pasją, Kotem.
A jak coś odchodzi bezpowrotnie, przychodzi refleksja.
Zdarza się coś nowego w miejsce starego. Albo coś zaczyna się od nowa.
Życie płynie. Co róż jest nowy focus na nowe rzeczy. Nie warto, się więc przywiązywać. To takie stoickie, ale takie niewykonalne. Romantycy lubią tęsknić... . To nie praktyczne może, ale piękne... . Na szczęście z blogiem jest prościej... w każdej chwili można go odtworzyć i utworzyć. Z życiem tak nie jest, dlatego warto żyć na 150 procent.

*na zdjęciu Robert Weingarten z focusem na Warszawę

1 paź 2011

Tanie rozmowy

fot. Renata Plaga

Tanie minuty, bezlik minut... niekończące się smoltoki i te biznesowe, i towarzyskie. Komórkę ma każdy i ten kulturalny i nie. Na ulicy, w pociągu, w szatni mówi się o wszystkim.
A wszyscy wokół muszą tego słuchać. W dalekiej podróży jest to przyjemne. Nie znając języka werbalnego uczymy się mowy ciała. Taki trening rozwija intuicje, lepiej niż warsztat dedykowany temu. W rodzimym wydaniu komórkowe ataki gadulstwa nie są tak kreatywne.
Masz pecha, stoisz obok tlenionej tipsiary. Ta relacjonuje godzinami wyczyny imprezowe. Ma skrzeczący głos, nie dlatego, że pobierała lekcje dykcji. Jak bardzo ten świat się rozgadał, dzięki darmowym minutom.
Komórka – gadżet funkcjonalny jest błogosławieństwem, ale i bywa przekleństwem.
Gadżety gadżetami, a człowiek człowiekiem, to jak z nich korzysta, wiele o nim mówi.
Gadżeterka zawsze modną była i w świecie dużego biznesu, i lansu i wśród zwyczajnych miłośników rzeczy ładnych, nic w tym złego.
Ale wracając do bezliku rozmów. People are still talking but communicate nothing.

26 wrz 2011

''Dziś są twoje urodziny..."

fot. Photo Booth 26.09.2011

Blogostan jest i publiczny, i osobisty. Podpatrując świat zewnętrzny nie sposób dotknąć własnego. Napisałam tekst o przeróżnych konfiguracjach w relacjach, dokładnie wtedy zmarł mój Wydawca. Na satyrę nie było już miejsca...


Przychodzą i odchodzą różne rzeczy w życiu i te piękne i te przeciętne. Taki współczesny FLOW.
Albo nieszkodliwa refleksja Tomka Lipińskiego. (W piosence chodziło oczywiście o ,,przychodzące i odchodzące kobiety").
Moje urodziny przychodzą przed czasem i trwają... Ktoś to kiedyś wymyślił i zostało do dziś...

Zaskakują mnie bliscy, wzruszają do łez i gestem, i słowem.
Kiedyś umrę jak każdy, ale póki co, tak bardzo cieszę się z każdych kolejnych urodzin. Born to love again and again...

5 wrz 2011

O północy w Warszawie

fot. Tomek Sikora

Warszawa ma przyjazne ulice, kawiarnie i szklane wieżowce w środku socrealistycznego śmietnika. To tak jak w Azji. Tam socrealny plastik zastępuje cuchnący slums. Plastik rodzimy nie cuchnie, jest tylko mało-estetyczny. W Warszawie można natknąć się na ciekawe rozrywki uliczne. Szczególnie wyrafinowane powstają w głowie marketerów. Chcą błysnąć innowacją. Szkoda, bo tradycyjne rozrywki kulturalne jak dobre wino i kino są naprawdę cool!
Dobrym punktem obserwacyjnym jest Kino kultura. Piątkowy, ciepły wieczór, kamerlana premiera ,,O pólnocy w Paryżu”. Siedzimy w Kulturze, a po ulicy przemyka ‘’bydłobus”. To nowa atrakcja turystyczna dla Warszawy, sponsorowana przez duży koncern. Siedzą w nim ,,lokalni turyści” pedałują, drą ryje w dźwięk disco łomotu. Kto więcej i szybciej pedałuje, ten więcej wypije coli czy piwa... bez znaczenia... Głowa im się już kiwa w rytm ,,muzyki”. ,,Bydłobus”, tak ale czemu nie Alasce!

23 sie 2011

Mrs Projekt

fot. Renata Plaga

,,Nie liczy się cel tylko droga” – mądrości wschodu, czasem są rozumiane opacznie. Zdarza się to tym ,,uduchowionym”, co niechętnie konfrontują się z rzeczywistością. Ale też zwykłym życiowym nieudacznikom, którzy swoje życiowe abnegactwo subtelnie przysłaniają ezoterycznym refleksem.
Nie wiem co gorsze i wiedzieć nie chcę. Stronię od jednych i drugich, bo dobrze sobie życzę.
Mrs Projekt, żyje od projektu do projektu, zanim jeden skończy, wymyśli następny. Koncentruje się na absorbowaniu swoimi projektami. Każdy z nich jest bardzo ważny. Zbawia świat, albo coś w tym stylu. Żaden nie został zrealizowany, nawet ,,odpalony”. Projekty - projektami na zawsze zostały. Trochę osób straciło przy nich swojego czasu, albo pieniędzy. Bo bilety lotnicze kosztują, a Mrs Projekt lubi sobie wokół projektów polatać. No cóż... widziały gały co brały. Mrs Projekt nikogo do współpracy nie zmusza. Subtelnie zachęca, w imię idei wielkich.
Idee ideami, a projekty projektami.
Ludzie są piękni w swej różnorodności... A głupota ludzka nie zna granic... jak niekończący się projekt.

17 sie 2011

Letnio

fot. Renata Plaga

Wakacje nie sprzyjały ani intelektualnym aktywnościom, ani tym prozaicznym. Zapach kawy na ulicy kusił. Mobilizacja latem graniczy z cudem. Jak pracujesz, na swoim, nikt za dupogodziny nie płaci. Twój cashflow jest w 100% twój. Chyba że outsorsorujesz swoje rachunki na podmioty trzecie, typu mąż, kochanek, tata lub ciocia.
Uczę się latem po prostu żyć. To trudna sztuka dla pracoholików. Zwykle klepali w klawiaturę po 18 godzin bez przerwy, bo deadline świętym był. To były agencyjne standardy. Dziś mam już o połowę mniej deadlinów, za cenę nie mania lexusa, ani 100-u metrów w kredycie. Swoją drogą nie zazdroszczę, tym co pożyczyli na apartamenty we frankach. Ich dług jest dwa razy dłuższy.
Niekonsumpcyjny model życia ma swoje plusy. Nie przystaje jednak do lansowanych wzorców na salonach piękności.
Wzorowy konsument jest idealnie wyprasowany i obstyrzknięty. Botox tu i tam, gdzie się da, profilaktycznie. Doskonałe ciało nie ma zmarszczek. Ma na twarzy botoksowy uśmiech. Sztuczne biusty, odsane kolana, doklejone rzęsy. Dziwny ten współczesny ideał piękna. Sobą bardziej czułabym się w średniowieczu.

25 lip 2011

Poruszone...

fot. Renata Plaga

Bynajmniej nie o zdjęcie chodzi. Amy... jedni nazwali ją ,,talentem wszechczasów", a inni budowali publikę na jej ,,zdrugowanym" wizerunku. Tym drugim życzę powodzenia: postacie banalne i martwe.
Amy, jak na 27 lat, miała zawrotne tempo pracy. Odreagowanie nie było jej mocną stroną. Album ,,Back to Black" znalazł się w wśród 18 najlepiej sprzedających się płyt w historii muzyki.
Dostała naraz 5 statuetek Grammy. To nie była zrobiona w wytwórni laleczka. To ponadprzeciętna wrażliwość. Talent. Autentyczna we wszystkim! Nie udźwignęła tego.
Trudno być kruchym i silnym zarazem. Prawdziwy artysta to doświadcza. Czasem się rozsypuje. Potem znajduje siłę, by się złożyć. Potem ma gotowy materiał. A jak nie znajdzie, ani siły, ani materiału, anonimowo skończy w rynsztoku. Dorastałam w klimatach muzycznych. Narkotyków i alkoholu w tym środowisku nie brakowało. Widziałam jak niszczyło to wartościowych ludzi.

Ostatnio dużo się dzieje u moich bliskich, zachodzą w ciąże, wycinają raki, zmieniają pracę i żony, rzucają facetów. Sama przypadkiem zahaczyłam o szpital, bez szczególnej, racjonalnej przyczyny. Przecież zdrowo się prowadzę. Nie nadążam reagować już.
Koniec Amy... poruszył mnie. Taka ,,nieprzystosowana", a dawała tyle poezji tej codziennej, beznamiętnej prozie.

10 lip 2011

ja to wiem, ty to wiesz

fot. Renata Plaga

Komediowe sentencje są jak księgi Mistrzów Zen. Czasami tak, ale nie w polskich komediach romantycznych. Te należy oglądać na podglądzie, z uwagi na luki w scenariuszu i nieokreślone funkcje poznawcze. One zawsze pokazują ,,coś". To cenne dla tych, co nigdzie nie byli i nic nie widzieli. Trudno w nich jednak, tak i o prawdę, jaki i iluzję, jak o realizm i surrealizm. Nie są to komedie absurdu, absurdalne dramaty pod względem realizacji, owszem.
,,Nie rezygnuj z siebie, tylko dlatego, że się boisz.”- usłyszałam w ekranowym hicie z Manhattanu. Tak, prosto z mostu? Podręczniki sukcesu, chyba inaczej rzecz ujmują. Podpytam znajomego ,,mentalnie już milionera”. Zna je na pamięć. Tak za tym milionem goni, biedaczyna.
Kupujemy różne bajki o życiu. W domu, na szkoleniach, w serialach. Bo boimy się słuchać tego, co w duszy gra i za tym podążać.
Słynny Zen Coach, Kare Landfald powiedział: ,,Jeżeli zgubisz klucze w środku w pokoju, w którym jest ciemno, nie ma sensu szukać ich na zewnątrz, pod lampą na ulicy. Wielu to robi, zamiast poszukać tam, gdzie je zgubili, czyli wewnątrz.”
Czy tak trudno znaleźć ,,kluczyk" w środku... szukamy czegoś, to tu, to tam... . Kupiłam kiedyś bajkę: ,,Życie to sztuka kompromisu”. (Ta złota myśl to był ten kluczyk spoza środka.) Przez wiele lat zadowalałam się półśrodkami w pracy, w życiu osobistym. Zamiast pójść za tym, czego pragnęłam naprawdę. To co było... tylko było. Wierzyłam w ten ,,kompromis", albo się bałam i rezygnowałam z siebie.

Rozmowa z Kare Landfaldem na http://corporate-wellness.pl/2011/07/zen-coaching-sila-spokoju/

3 lip 2011

Dużo, czy mało?

fot. Renata Plaga

Dużo, czy mało? Ile jest naprawdę, tego co jest. Paradoksalnie te policzalne wartości, są bardzo względne. Co dla jednych jest sufitem, dla innych tylko podłogą. Ktoś marzy o ferrari i frustruje się, bo jeździ fordem. Dla kogoś, ford spełnienia marzenia o posiadaniu dobrego auta. Apetyt rośnie w miarę jedzenia... bywa różnie. Ci co dużo zjeść mogą, nie zawsze chcą więcej. Wiedzą ile potrzebują, i że od przesytu boli brzuch. Zatem, jak jest z apetytem? Stymuluje go reklama, media i my sami. Poza tym, apetyt, apetytowi nie równy. Inny apetyt na miłość, piękno, pasję. A inny na złoty basen, czy lepszy jacht. Różne jakości, ważne, co motywuje by za nimi podążać. Jeżeli naprawdę kochasz pływać, wchodź w jachty. Jeśli masz, bo sąsiad ma, to biednie.
Rodzaj apetytu i sposób jego zaspokajania zależy od tego, co w sercu i w głowie. Pustki wewnętrznej, nie zapełni się na zewnątrz.
Anoreksji zakupowej nie polecam. Rozpieszczanie siebie jest miłe, gdy pogoń za gadżetem nie jest treścią życia.

29 cze 2011

Mr busy

fot. Renata Plaga

Na świecie, trendy jest być slow. Zarządzać własnym czasem i żyć po swojemu. Dużo i ciężko pracują tylko pechowcy. Albo szczęśliwcy, u których praca i pasja idą w parze. W latach 90-polski wczesny kapitalizm lubił ludzi ,,zarobionych”. Nawet jak nie było co robić w biurze, to i tak coś się robiło. Słynne były nerwowe przebieżki ,,zarobionych" pracowników do ksero, ze stertą papieru. Dziś już chyba nawet studenci takich praktyk nie stosują. W Warszawie, nie wiedzieć czemu, wciąż modnie jest nie mieć czasu. Nieważne czy trwoni się go na bezpłatne nadgodziny, czy w galeriach handlowych. Wieczory i weekendy zapychają ,,ważne" biznesowe rauty. Zostaje po nich kac i poczucie zmarnowanego czasu. A tyle rzeczy umyka. Tych pięknych, namiętnych, po prostu miłych.
Tym najbardziej zarobionym ciągle coś się przydarza. Pęknięta rura, mandat, guma i milion rzeczy, które powodują, że muszą być jeszcze bardziej zarobieni.

Czasami wygodnie jest być zarobionym. To bardzo przydatne dla abnegatów. Zarobieni przecież nie muszą odpisywać na maile, oddzwaniać... takie tam kurtuazyjne dyrdymały. Elementarne zasady kultury komunikacji nie dotyczą zarobionych. Nie mają na nie czasu. Dobrze, że świat orientuje się ku slow. Schamiał trochę przez tych ,,zarobionych".

5 cze 2011

,,Fakty i Akty”

fot. Renata Plaga

Nie bez powodu nawiązuje do ulubionego tytułu filmu Roberta Altmana. Pokazuje on jak łatwo ,,zaczarować rzeczywistość”. Tę faktyczną i tę medalną. Ludzie kupują wszystko. I gwiazdy telewizji śniadaniowej i te serialowe, i te znane z tego, że są znane. Ci bardziej wyrafinowani polegają na opinii autorytetów i krytyków, wyrabiając sobie poglądy w kwestiach ważnych i nieistotnych.
Jak każdy przeciętnie zorientowany konsument kultury podczytuje recenzje i strony ekonomiczne Wyborczej. Te ostatnie żywo mnie interesują.
W najnowszym Dużym Formacie przeczytałam felieton Krzysztofa Vargi i... . Miód na moje serce, ktoś wreszcie publicznie podważył geniusz Larsa Von Triera.
Obejrzałam ,,Melancholię”, jego ostatni film. Jeżeli tak ma wyglądać opinii krytyków ten ,,piękny koniec świata”, to lepiej niech ten świat trwa.
Film jest pesymistyczny. Narracja nudna, a końcowy efekt, jak z taniego thrillera science fiction. Wiekopomne dzieła Von Triera, jak: ,,Dogville”, ,,Antychryst”, ,,Europa”, ,,Idioci”, Varga nazywa ,,grafomanią” i coś w tym jest. Zawsze po jego filmach robi mi się nieprzyjemnie, po dwudziestu minutach czekam niecierpliwie, na cokolwiek... i nic. To nie jest dobre kino. Nie daje nadziei w chaosie i ogólnie męczy. Sam reżyser onanizuje się publicznie depresją, a potem epatuje nihilizmem na ekranie. Czy musi w swoją terapię angażować audytorium. ,,Duński ściemniacz” jest geniuszem, bo jak słusznie zauważył Varga ,,tylko geniusz może wmówić milionom, że jest geniuszem, choć tak naprawdę jest tylko grafomanem”. Brawo Varga! Ktoś wreszcie napisał, że król jest nagi.

31 maj 2011

Świat i ludzie...

fot. Renata Plaga

W filmie ,,Don Juan DeMarco”, Jeremego Levena, Jonhy Deep zadaje 4 pytania o podstawowe wartości: 1. Co jest święte? 2. Z czego stworzona jest dusza? 3. Po co warto żyć? 4. Za co warto umrzeć? Odpowiedź na każe z nich jest ta sama: miłość. A dlaczego... bo inspirowani miłością tworzymy rzeczy piękne. Bez niej wewnętrznie umieramy. Szukamy substytutów tu i tam. Camus nazwał rzecz po imieniu ,,Świat bez miłości jest martwym światem". A świat bez ludzi...
Co to byłby za świat? Szczęście lepiej mieć z kim dzielić. Smutek w sumie też.

Jeden samotny redaktor poczytnego magazynu o winie, wylewał znamienite roczniki do zlewu. Nie miał ich z kim wypić. Byle j akie wino pite z byle kim, to porażka. Ale to doskonałe, wymaga naprawdej dobrej oprawy. Rzeczy powstałe z pasji, lepiej dzielić z pasją. Jak widać, to nie takie proste.
Osobiście, wolę upajać się ciszą, niż podniecać facebookową popierdółką. Są momenty, do przeżywania w samotności. Wybrane świadomie, są potrzebne dla równowagi. Ale żeby tak w ogóle bez ludzi, tych kochanych i bliskich. Brr.
Dobre towarzystwo inspiruje, wzbogaca, pozytywnie nakręca.
Od złego należy bezwzględnie stronić, bo zabija za życia, nawet w czasach small talku. A po co żyć w ,,martwym świecie".

26 maj 2011

Matka Polka

fot. Renata Plaga

Miałam przyjemność być jurorką konkursu literackiego z okazji Dnia Matki. To zadanie szlachetne, ale i trudne. Wybierać prace ludzi i oceniać. Jaką miarą zmierzyć wagę emocji i uczuć zawartych w tekstach. To kawałki ludzkich historii i wzruszeń. Nieważne jak bardzo lub nie, literacko dojrzałych. W końcu poezja zaczyna się w sercu niezależnie od formy, w jakiej jest wyrażona. Konkurs pokazał, że ludzie potrafią szczerze dzielić się emocjami. Miło mnie to zaskoczyło. Niestety, nadesłane teksty utwierdzały wizerunek ,,matki polki", tej umęczonej ciężarem życia codziennego, ,,poświęcającej się dla rodziny'', ,,walczącej wojowniczki o przyszłość dzieci". Niewiele z lekkością, wyrażało miłość, czy wdzięczność za dar życia. A to dar bezcenny, dostajemy, go niejako od naszych matek. Za to właściwie możemy być wdzięczni do końca życia. A wszytko inne to ,,deser”. Czasem smaczny, czasem nie. Bo relacje z matkami są rożne. Mogą bardzo w życiu wzmacniać, ale nie zawsze.

Z jakiegoś powodu lubimy dawać uwagę na to, co trudne i bolesne. Z drugiej strony współczesne media epatują formatem newsa. Dzieję się źle, więc ,,coś" się dzieje. To bardzo zubaża człowieka. Tępi jego wrażliwość, odbiera zdolność cieszenia się życiem i dostrzegania piękna.

28 kwi 2011

Na zawsze czy na teraz

fot. Tomek Sikora

Forever or for now... Wyobraźmy sobie, że nie ma ma przyszlości. Wszystko jest ,,na teraz".
Nie ma gwarancji, że cokolwiek zaczęte w danym momencie kontynuowane będzie.
Niewygodnie... nic nie jest pewne. Trzeba być czujnym. Wciąż wybierać, szukać, świadomie rezygnować. Masakra!
Ale taka właśnie jest wolność. A właściwie to niewygodne jej brzemię. Ciągła niepewność i odpowiedzialność. I nieskończona wielość opcji wyboru. Niektórzy nie lubią wolności za to. Uciekają w rutynę. Ta pozwala cokolwiek przewidzieć. Inni lubią mieć życie pod kontrolą. Choć życie pokazuje im, że nie wszytko w życiu da się kontrolować.
I całe szczęście, bo co by to było za życie. Dbamy o to, co możemy stracić, co jest limitowane, niedostępne. Ta zasada rządzi w relacjach. Kiedy wiem że spędzę z kimś całe życie, czy będę dbać o jakość tej relacji. Dopieszczać każdy jej moment. Celebrować z pełnymi ustami. A może obciążenie jakiejkolwiek sytuacji, że jest dana na zawsze zabija ją na wejściu.
Tak wiele par po pięciu latach małżeństwa lub narzeczeństwa nie ma o czym rozmawiać, bo może założyli że ,,to już na zawsze”...
Pewne jest to, że nic nie jest pewne. I lepiej uznać ten fakt. Szukając iluzji pewności można się pogubić.

11 kwi 2011

Sztuka czy biznes

fot. Tomek Sikora

Sztuką jest, robić dobry biznes! A dobra sztuka sprzedaje się sama? Nie zawsze, masowe gusta nazbyt wyrafinowane nie są. A i z elitarnymi różnie bywa. Warto czasami wejść do galerii na trzeźwo. Wernisażowe wino zaburza nieco percepcję. Z rodzimym biznesem jest różnie. Lata koninktury wykreowały trochę szybkich fortun. Uczciwie lub nie, nikt w latach 90-tych, o to nie pytał. Dziś, co innego, modny jest CSR (Corporate Social Responsibility). Warszawska Giełda ma już nawet swój Respect Index. A polscy biznesmeni kochają sztukę... kolekcjonują lampy, fotele, samochody, kuchenne gadżety. Inwestują we wnętrza na dwa sposoby: ,,a la Ritz” lub ,,a la modern”. W wersji uproszczonej AlmiDecor albo BoConcept. Jest jeszcze osobna kategoria biało-skarpetkowych mokasynowców czyli szeregi dystrybutorów prasy i hurtowników wszelakich. Zostawiam ich dla pisemek typu ,,Życie na gorąco” lub ,,Chwila dla Ciebie”
Zupełnie na poważnie szanuję ludzi, którzy potrafią zarobić duże pieniądze w sposób etyczny i w zgodzie ze sobą. Podziwiam gdy z ogromną determinacją dochodzą do celu, stawiając wszystko na jedną kartę. W biznesie i sztuce aby osiągnąć sukces potrzebne są 4 filary: talent, pracowitość, pokora i szczęście.

5 kwi 2011

Gdzieś

fot. Renata Plaga

Gdzieś tam, a może tutaj... Sofia C. tak lubi swoje filmy zawiesza ,,między”. ,,Somewhere” jej najnowszy film też jest gdzieś..., choć pozornie. Córka Coppoli nie jest znikąd. Co więcej o niczym nie mówi. Córka wielkiego reżysera Hollywood ma u stóp, rozrywki, używki i cały ten blichtr. Może wszystko! Zazdroszczą jej, jednocześnie wątpiąc, że coś potrafi.
,,Somewhere” to trochę ,,opowieść o sobie samym". Wyalienowana córka, zajętych sobą i wielkim światem rodziców. Obraz tego świata: konsumpcja seksu, alkohol 24, prochy i nic. Jest i inteligentny komentarz na temat szklanego ekranu: zanim cokolwiek powiesz publika i tak zaklaszcze. Jak się zająkniesz, jesteś na kacu, z pomocą wskoczą półnagie lale i uratują show.
Sofii Coppoli zazdrości się urodzenia, pieniędzy, nieograniczonych możliwości. Osobiście ,,zazdroszczę" jej subtelności z jako mówi o pustce, iluzji luksusu i o sobie samej. A przecież mogła skończyć jak wiele dzieci Hollywood: na pokazie mody lub w klinice odwykowej. Brawo Sofia!

28 mar 2011

Fajans

fot. Renata Plaga

W poważnych instytucjach pracują poważni pracownicy. Poważnie wykonują swoje funkcje. Poważnie siedzą, poważnie wstają, poważnie piją herbatę. Z poważną miną słuchają klientów, petentów i samych siebie. Na poważnie sprzedają, to co sprzedać się da. Akcje, obligacje, kredyty, nawet te cudze, o których z góry wiadomo, że nigdy nie będą spłacone. Poważne produkty wymagają poważnych opakowań. Poważne szklane okienko i uniformik. Poważny reklamowy plakacik, uloteczka i spocik tv. Osobiście bardzo ,,wierzę" poważnym instytucjom. Kiedy coś obiecują... w reklamie zwłaszcza. Lubię bardzo dostawać od nich poważne oferty telefoniczne: ,,Wyjątkowa lokata na 3.5 % tylko teraz!", ... . Biorę! na poważnie..., zrezygnuję z tej na 5,8%, którą mam od lat w tym samym poważnym oddziale. Debile, czy tak leniwi, że nie sprawdzają co komu proponują?

Fajans zawsze musi być dobrze opakowany. Bo co by było gdyby nie był...
Klienci Lehman Brothers, AIG, i stu amerykańskich banków bankrutów nie mieli by tak poważnych min... , a Goldman Sachs nie musiałby, tak poważnie ,,przepraszać za kryzys".

20 mar 2011

Cudów nie ma, ale jest Allen

fot. Renata Plaga

Czego może być brak na wyspie wiecznej szczęśliwości... KINA!!!. Jak żyć bez filmów Woodiego Allena. Nijak, bez sensu i w ogóle po co. Jego najnowszy film, nie porwał krytyków, ale co z tego. Ich zdaniem ,,brakuje mu plastyki, absurdu i humoru". W dodatku ,,jest dekadencki i strasznie logiczny". Chyba sam Autor tej logicznej konsekwencji nie lubi. Cały urok, kiedy jej za dużo w życiu nie ma. Tytuł najnowszego filmu: ,,Poznasz przystojnego bruneta” – brzmi jak przepowiednia taniej wróżki. Bo nią jest, wróżka nie tania, ale dobrze przepowiada. Wiele się przy tym nie wysila. ,,Jasno-widzi” oczywiste potrzeby i nieuchronne konsekwencje poczynań swoich klientów. Ci nie wiedzieć czemu, widzieć po prostu ich nie chcą. Wolą trzymać się bardziej iluzji, niż faktów. Sympatyczna wróżka jednocześnie psychoanalitykiem i doradcą rozwoju duchowego. To teraz modny pakiet dwa w jednym? Może, skoro ta ostatnia fabuła Allena taka życiowa. Bohater z nudów porzuca żonę. Z nadzieją na fajerwerki żeni się pospiesznie z tanią kurwą. Rozczarowuje się szybko. Wiagra non stop nie działa. A rozmowa z okazałą tips lady klei się tylko w sklepie z futrami. Facet dostaję co chciał, nawet syna. Zostaje ,,ojcem" za sprawą wspólnego trenera fitness. W końcu załamany chce wrócić do żony. Ta w odmętach spirytualnych i alkoholowych zdążyła już spotkać tego wymarzonego ,,bruneta”. No nie jest to do końca ten ,,brunet”, bo ani przystojny, ani nawet brunet, ale przynajmniej poczciwina. W sumie nawiedzona żona wychodzi najlepiej z tej całej rozkładanki. Była porzucona, jest szczęśliwie zakochana i to w nowym mężu. Ten nudny, w opinii krytyków film miał jeszcze kilka równie logicznych wątków, ale może już innym razem...

13 mar 2011

Back to black

fot. Baskaran Venkataraman

Powroty do rzeczywistości bywają trudne. Wokół smętnie, przeciętnie. Opera mydlana, polityczna, ten sam sort. Aktorzy inni, dialogi te same. A gdzieś... jest pięknie i namiętnie. Słońce świeci, ludzie mniej poważni. Tęsknie! I nie dlatego, że ,,tam" nie ma presji zarabiania pieniędzy i obowiązku bywania w urzędach. Moje Indie są brudne, absurdalne chwilami, wyczerpujące zawsze. Nikomu ich nie polecam. Zwłaszcza Goa! Nic tam się nie robi. Żyje bez planu i celu, od kawki do trawki, raz zasypia po wschodzie, raz po zachodzie słońca. Nuda!
Amatorzy surfingu, koki, wolności, transu, seksu i rockandrolla... artyści wszelkiej maści i dorobieni konsultanci, producenci muzyczni, filmowi. Wszyscy oni kochają... ten stan... ,,Goa – state of mind”. Z nudów wydają książki i płyty, grają w szachy, fotografują i medytują.
Goa jest tak tak bezsensownie przyjemne i tanie. Nawet pięciogwiazdkowe hotele. Na szczęście okupują je emeryci – ci formalni i mentalni.
Od pięciu lat z wzajemnością kocham Goa, tam chce się żyć, a tu... nie wiem. Wracam do ,,cywilizowanego świata”... u Platona nie ma powrotu do jaskini...

11 sty 2011

Fajerwerki

fot. Maciej Wierzba

Przełom roku przełomowy był. Ktoś bliski odszedł na zawsze, ktoś jeszcze bliższy złamał się w pół, dosłownie, nie w przenośni. Siedem starych dobrych małżeństw rozchodzi się na dobre. A jedno separuje. Tempo zawrotne jak na dwa tygodnie. Okazuje się, że ZUS to mus. Trzeba płacić nawet to co zapłacone lata temu, bo nie ma kwitka w szufladzie. Szufladkowanie nie jest moją mocną stroną. W 66 miliardach, które budżet Państwa dołoży do ZUS-u zginie i to. Żyjemy w dziwnym kraju, na edukację wydajemy 17 miliardów, a na ZUS 66. Może zamiast mądrym, lepiej być o-ZUS-owanym. Na pewno szef kolejnej spółki informatyzującej ZUS ucieszy się. Bezwład i przekręt idą w parze, ale... póki co lecę do Indii. To już moja czwarta podróż po Indiach. Dlaczego tam? Bo lubię. Ostatnio z Indii przywiozłam ,,Usłyszane w ciszy” i www.corporate-wellness.pl . Poezja i biznes rodziły się razem, daleko w Azji. To nie paradoks to życie.
Cała sztuka by patrzeć w niebo, twardo stojąc na Ziemi. Życzę tego wszystkim.
Z głową w chmurach trudno żyć. A pod nogami za wiele nie ma, płaska rzeczywistość.
Obiecałam kiedyś tekst o podróżach... chyba nie dotrzymałam tej obietnicy, a może jednak. BLOGOSTAN jest jak podróż. Gdzie byłam pisząc pierwszy wpis, a gdzie jestem teraz. Gdzie będę pisząc kolejny... po 3 marca 2011.