13 paź 2012

Cham w kawiarnii

fot. Renata Plaga


W kawiarniach się bywa, pije kawę, i kawo-pochodne napoje. Bywają tam młodzi i starzy, ładni i nijacy, kulturalni i mniej kulturalni.
Wchodzi cham do kawiarni... . Przeciętny cham ubrany jest w źle skrojony garnitur, Digla, na nogach ma buty marki Gino rossi, takie, co dobrze udają ,,szyte na miarę”. Brązowe lub czarne i zapastowane pedantycznie. Jest kryzys, więc o biznesie dziś rozmawia się przy kawie. A może już dość włoszczyzny i glonów. To co przaśne, wypada omijać, bo zarezerwowane jest dla Pisowców.

Siedzę obok, i niestety słyszę, o czym cham rozmawia, to o upadłości firmy, to swoim super cwanym mecenasie, co już niejednego z torbami puścił. I o restrukturyzacji, bo takie zlecenie ma ów cham wykonać dla tych dwóch pozostałych. Restrukturyzacja, to teraz modne słowo w biznesie. Z grubsza wygląda ona tak: zwalania się połowę załogi, druga połowa dostaję robotę wyrzuconych. Cała zabawa, to jak zrobić restrukturyzację tak, by urząd nie ,,czepnął” się o zwolnienia grupowe. Za to cham dostaje bajońskie honorarium. Czasami w pakiecie ,,dorzuci szkolenie za 100 tysięcy i Magdę też...”.  Nie wiem, co na to Magda, ale klient zadowolony był, po tej deklaracji. Może dziś, jak biznes robić, lepiej uczyć się w kawiarni.

 

9 paź 2012

Galerie motłochu

fot. Renata Plaga


Przed nami wielki cyrki, przedświąteczne zakupy, startują w listopadzie, choć niektórzy mikołaja stroją już w październiku. Sprzedawanie jest sztuką, zaryzykuję, że przez duże ,,S”. To wyzwanie i klucz do sukcesu w biznesie. Szanuję ludzi, którzy potrafią dobrze i uczciwie sprzedawać, najlepiej jeszcze, dobre rzeczy i tym, którym są one naprawdę potrzebne.
To rzadkie... Współczesny handel to nadprodukcja spamu, zarówno w świecie wirtualnym, jak i realnym. A przeciętny sprzedawca to nieokrzesany cham, który z butami wbija się wszędzie. Wyszkolony tanio przez NLP-owców i podręczniki, typu ,,handlowe triki”.
A kupujący? Żyją po to by kupować? Popiepszają pospiesznie w chocholim tańcu, w galeriach motłochu. Rozpływają się w kupowaniu, nie widząc jak rzeczywistość rozjeżdża się wokół. Egzystencjalne bóle dotykają ich raz w miesiącu, kiedy czytają, wyciąg z rachunku. Potem chwila refleksji, krótka i nieszkodliwa. Znowu, fura niepotrzebnych rzeczy kupiona pospiesznie, musi się przydać.
Konsumpcjonizm ma swoje pułapki. Wypełnia sprytnie czas, stymuluje codzienne działanie, ale co dalej. Człowiek zredukowany do funkcji konsumenta jest bardzo ubogi, nieważne ile i gdzie może kupić.
,,Szklane brylanty matowieją nocą” – napisał był Truman Capote.