11 sty 2011

Fajerwerki

fot. Maciej Wierzba

Przełom roku przełomowy był. Ktoś bliski odszedł na zawsze, ktoś jeszcze bliższy złamał się w pół, dosłownie, nie w przenośni. Siedem starych dobrych małżeństw rozchodzi się na dobre. A jedno separuje. Tempo zawrotne jak na dwa tygodnie. Okazuje się, że ZUS to mus. Trzeba płacić nawet to co zapłacone lata temu, bo nie ma kwitka w szufladzie. Szufladkowanie nie jest moją mocną stroną. W 66 miliardach, które budżet Państwa dołoży do ZUS-u zginie i to. Żyjemy w dziwnym kraju, na edukację wydajemy 17 miliardów, a na ZUS 66. Może zamiast mądrym, lepiej być o-ZUS-owanym. Na pewno szef kolejnej spółki informatyzującej ZUS ucieszy się. Bezwład i przekręt idą w parze, ale... póki co lecę do Indii. To już moja czwarta podróż po Indiach. Dlaczego tam? Bo lubię. Ostatnio z Indii przywiozłam ,,Usłyszane w ciszy” i www.corporate-wellness.pl . Poezja i biznes rodziły się razem, daleko w Azji. To nie paradoks to życie.
Cała sztuka by patrzeć w niebo, twardo stojąc na Ziemi. Życzę tego wszystkim.
Z głową w chmurach trudno żyć. A pod nogami za wiele nie ma, płaska rzeczywistość.
Obiecałam kiedyś tekst o podróżach... chyba nie dotrzymałam tej obietnicy, a może jednak. BLOGOSTAN jest jak podróż. Gdzie byłam pisząc pierwszy wpis, a gdzie jestem teraz. Gdzie będę pisząc kolejny... po 3 marca 2011.