26 cze 2009

Tam gdzie rosną truskawki

fot. Renata Plaga

Są takie dni, rzeczywistość leci z rąk. Umawiasz się z kimś i kompletnie nie wiesz po co, słuchasz spamu, robi się nie dobrze.
Bliscy mają pretensje o wszytko, a dalsi o prawie wszystko. Takie dni nie kończą się szybko. Zabawne, ale to my, nikt inny nie radzi sobie z natręctwami rzeczy martwych i żywych. Tak naprawdę nic się dzieje złego, a nasz umysł wariuje.
Na szczęście gdzieś tam rosną truskawki..., dobrzy ludzie dobrze o nie dbają, a jeszcze lepsi zapraszają na truskawkowe przyjęcia.
I nie chodzi o sterylny wieczór w szpilkach z kieliszkiem szampana w ręku. Po prostu truskawki, w garze na ogniu, gniecione rękoma. Co niektórzy weszli w truskawkowe maseczki.
Pisałam na słoikach, truskawkowe impresje, mieszałam z imbirem w wersji na ostro, i na spokojnie z melisą. Była też body wanilia.
Truskawkowe noce są cudowne pachną kolorem, smakują słodko.