19 lip 2012

Kuchenne rozmowy

fot. Renata Plaga


Ładna kuchnia, za oknem ogród, duży stół... Na stole leży lalka, butelka plastikowa po wodzie... stoją kieliszki z ,,szablą”, talerz fasolowego przysmaku od prawdziwej afrykańskiej mammy. W tle siódemka dzieci, bawi się i zajmuje sobą radośnie. I 3 kobiety w rozmowie... W tak różnych momentach życia, choć wszystkie przed 40-tką. Lidka opowiada o ostatnim porodzie. Franio urodził się, dzień po otwarciu ich nowej restauracji. Mąż skonany wraca do domu nad ranem, zasypia ze zmęczenia. Ona ma skurcze, zamawia taksówkę, która nie przjeżdza... Nie wraca już na górę, szkoda czasu, odpala kluczyk w aucie i jedzie. O świcie w skurczach, prosto na salę. Rodzi w ciszy, skupieniu, bez paniki. Zarobiona mamma czwórki dzieci... nie miała czasu na inny poród.
Tyle pisze się i mówi o ,,byciu kobietą”. Media lansują jakieś puste dupy. Po co? Gonimy za dietami, androgeniczną sylwetką, obstrzykujemy botoksem. Bo?
Nikt Cię nie pokocha bardziej, z powiększonymi cyckami, zrobionymi powiekami, rzęsami. Może inaczej twierdzą cwaniaczki od chirurgii plastycznej, ale to tylko drobne cwaniaczki, z coraz grubszą kasą. Ich nie stać na prawdę.

W pewnym momencie wznosimy toast, za nasze 40 urodziny, kiedy, gdzie? ...wkrótce w Arizonie, bo tam podobno jest najpiękniejszy księżyc.