20 mar 2011

Cudów nie ma, ale jest Allen

fot. Renata Plaga

Czego może być brak na wyspie wiecznej szczęśliwości... KINA!!!. Jak żyć bez filmów Woodiego Allena. Nijak, bez sensu i w ogóle po co. Jego najnowszy film, nie porwał krytyków, ale co z tego. Ich zdaniem ,,brakuje mu plastyki, absurdu i humoru". W dodatku ,,jest dekadencki i strasznie logiczny". Chyba sam Autor tej logicznej konsekwencji nie lubi. Cały urok, kiedy jej za dużo w życiu nie ma. Tytuł najnowszego filmu: ,,Poznasz przystojnego bruneta” – brzmi jak przepowiednia taniej wróżki. Bo nią jest, wróżka nie tania, ale dobrze przepowiada. Wiele się przy tym nie wysila. ,,Jasno-widzi” oczywiste potrzeby i nieuchronne konsekwencje poczynań swoich klientów. Ci nie wiedzieć czemu, widzieć po prostu ich nie chcą. Wolą trzymać się bardziej iluzji, niż faktów. Sympatyczna wróżka jednocześnie psychoanalitykiem i doradcą rozwoju duchowego. To teraz modny pakiet dwa w jednym? Może, skoro ta ostatnia fabuła Allena taka życiowa. Bohater z nudów porzuca żonę. Z nadzieją na fajerwerki żeni się pospiesznie z tanią kurwą. Rozczarowuje się szybko. Wiagra non stop nie działa. A rozmowa z okazałą tips lady klei się tylko w sklepie z futrami. Facet dostaję co chciał, nawet syna. Zostaje ,,ojcem" za sprawą wspólnego trenera fitness. W końcu załamany chce wrócić do żony. Ta w odmętach spirytualnych i alkoholowych zdążyła już spotkać tego wymarzonego ,,bruneta”. No nie jest to do końca ten ,,brunet”, bo ani przystojny, ani nawet brunet, ale przynajmniej poczciwina. W sumie nawiedzona żona wychodzi najlepiej z tej całej rozkładanki. Była porzucona, jest szczęśliwie zakochana i to w nowym mężu. Ten nudny, w opinii krytyków film miał jeszcze kilka równie logicznych wątków, ale może już innym razem...