9 kwi 2010

Zadęta Zachęta

fot. Tomek Sikora

Znajomy zza Oceanu wymyślił, by wieczór rozpocząć przez duże ,,S”. Raczej duże ,,G”, bo w ramach sztuki wysokiej trafiliśmy na misz masz pod hasłem: ,,Gender”. Wielkie ,,G...” w Zachęcie. Wystawa opiana przez lokalnych „krytyków”. Niby z tego ,,naszego polskiego zaścianka ma wyrywać”. Mnie nie wyrwało i Zapraszającego też nie. Może to i sztuka wielka, bo w Narodowej Galerii: menstruacja, penisy, tampony z wydzieliną wszelaką, ja pass!!! Kobiety na traktorach, też średnio podniecające. Sztuka współczesna to trudna materia. O co w niej chodzi i dokąd zmierza nie łatwo uchwycić. Sztuka z definicji semantyczna być nie musi i w przypadku ,,Gender” najwyraźniej nie jest. Zachęta ma się dobrze, o byt nie martwi, a poziom knota, który nam biednym podatnikom wstawia, nieweryfikowalny.
Artysta jak do powiedzenia ma nic, może wypowiedzieć się jako gay, albo feministka. Wystawi się tu i ówdzie pod szyldem ,,Gender”, gazety napiszą. Kilka fotografii i rzeźba, przyjemny alzacki Riesling po. To tyle z obcowania, z narodową kulturą wysoką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz