14 lis 2011

Szary kubik

Fascynujące są biura wielkich korporacji. I tych przez duże K. I przez małe k. Każde mają coś. Open space, ten szary i ten przeszklony, to synonimy lepszego biurowca. Czysty z zewnątrz. Z dobrą kawą i wodą bez limitu, z gazem i bez.
Na początku polskiego kapitalizmu, w renomowanych wydawnictwach, pracownicy sami przynosili herbatę w woreczkach, a woda była w kranie.
Przez ostatnie 10 lat, standardy się zmieniły, przynajmniej te stoliczne. Biurowi mają się lepiej. W biurowcach jest dużo słońca. Widać je przez szybę. Nie grzeje specjalnie, bo klimatyzacja chłodzi doskonale. W schłodzonych pomieszczeniach, podobno wydajniej się pracuję. Klimatyzowany chłód podnosi poziom adrenaliny, równie skutecznie jak Redbull, Burn, Blow i inne wyskokowe energy drinki, dozwolone w Polsce.
Dużą popularnością cieszą się pokoje bez okien. Ktoś kiedyś uzasadnił to biznesowo. Świetlówki oświecają taniej niż słońce. Poza tym, każdy metr w biurze się liczy, nawet na zapleczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz