27 maj 2009

Mała Rumunia w Krakowie

fot. Krzysztof Miller

Za co lubię Kraków, chyba nie za Wawel i pijanych Angoli. Nawet nie za pseudo artystowskie klimaty, bo te prawdziwe, szybko toną w barach.
Uwielbiam tam ludzi, żyją trochę inaczej, mniej się boją czuć i prostu żyć. Tutaj rodzą się najciekawsze pomysły, które potem oglądamy na Pałacu Kultury, albo na World Press Photo. Tutaj znajduję coś więcej poza metkowanym światem, pustymi panienkami, czekającymi na plastikowych kolesi. Tutaj najbardziej lubię się bawić, rozmawiać do rana o sztuce, o życiu, o życiu i sztuce. Nieraz z tych rozmów urodziło się coś: to wspólnie zrobiony film, to wydany album. Idąc w tym duchu, trafiliśmy do krakowskich kamieniołomów. Kwiat polskiej fotografii prasowej, przybyły ze stolicy na obchody 20-lecia Gazety Wyborczej i liczne wystawy w ramach Miesiąca Fotografii zebrał się nieformalnie przy grillu. W kulturalnej atmosferze, winno-piwnych nastrojach przy desce serów i siatce kiełbasy sączyliśmy do rana przy ogniu tematy przeróżne.
Dokument w załączniku, a dzień następny zaczął się bladym świtem na Kazimierzu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz