24 maj 2010

Dalej

fot. Renata Plaga

Błądzić jest rzeczą ludzką. I całe szczęście, że ktoś to wieki temu wymyślił, a potem inni przez wieki powtarzali. Unikam, tych co nie błądzą. Z zasady, a może to instynkt samozachowawczy. Ci wiedzący zawsze lepiej przewidują wszystko, nawet cykle fali powodziowej, brrr! W błądzeniu, zwątpieniu jest dużo prostoty, naturalności, piękna. Ale to także akt cywilnej odwagi. Otwarcie wyznać ,,pomyliłem się“, przeprosić jeśli trzeba, zmienić decyzję. Kombinowanie, jak sama nazwa wskazuje, proste nie jest i dodatkowo angażuje innych dookoła. Zostawiam nieomylnych samym sobie. Niech spoczywają w złotych sarkofagach, już za życia, gdzie tylko chcą: na Wawelu, Powązkach, Madagaskarze.
Co z tymi, co błądzą i wiedzą, że błądzą. Trzymają te błędy, kiszą, pielęgnują. Rozkoszują się nimi na seansach terapeutycznych.
W mądrej książce wyczytałam. W zasadzie to nie ma znaczenia co nas dotknęło, co spotkało, jak bardzo się pogubiliśmy. Ważne jest co tym doświadczeniem zrobimy dalej. Można żyć w wiecznej pretensji, do losu, bliskich, czy historii. Można tylko po co? Można wyciągnąć wnioski i odważnie pójść dalej.
Moja, Rusycystka, której nigdy nie darzyłam szacunkiem jako zbuntowana nastolatka, niechętna Sowietom powtarzała często: ,,Człowiek mądry uczy na błędach innych, mniej mądry na własnych, głupi nie uczy się wcale. Dziś nie myślę o nie ani dobrze, ani źle, ale z szacunkiem cytuję ją na moim blogu. Była całkiem dobrym Filologiem, po UJ-cie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz