5 maj 2010

Pustki

fot. Tomasz Gotfryd

Jako dwudziestoparolatka podpatrywałam stolice Europy. Reklama Wiednia powinna zaczynać się od słów: zobaczysz Klimta, zjesz Mozarta i... nic tu po tobie. Nawet obywatel wschodu, głodny estetyki formy, polegnie. Klasyczne budynki, wysprzątane ulice i... nic. Centrum świata wypranego z emocji. ,,Wiedeńczycy są uprzejmi, ale za tą uprzejmością nic się nie kryje” – mówią tam, po butelce wina. Jedni po butelce, inni po 10 latach praktyk u psychoanalityka. Wiedeń to rodzinne miasto Freuda, przecież. Jego dom, to kolejny pomnik na mapie miasta.
Zamiast o pustce pisać, robię chyba przewodnik po mieście... . Doskonała forma, w której nie ma nic. To takie życiowe. Złota klatka w domu, szklane biurko w chmurach. Sterylne zapachy w kiblu, skomponowane z kolorem kafelków. I pusto w środku. Gdzie szukać treści: może romansik, może awansik, albo idealnie usypana kreska. Zawsze bezpieczną wersją są sporty ekstremalne.
Wiedeń jest jak Narodowe Muzeum. Sterylny, skazany na stałą ekspozycję. Nic tu po tobie królu życia. Piękna forma szybko nudzi... jak w życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz