9 sie 2010

Swinging time

fot. Renata Plaga

Cenię czas. Porażką jest trwonić go w złym towarzystwie. Zarówno tym przypadkowym, jak i wybranym pochopnie na całe życie. Pan od ekononomii wbijał w głowy, by każdą decyzje rozpatrywać z perspektywy straconych możliwości. Słucham przeciętnego słuchacza i proszę: w tym czasie nie obejrzę dobrego filmu, nie porozmawiam z kimś ciekawym, nie podyskutuję z pasją o winie... Nie zobaczę zachodu słońca, bo ten baran lub baranica zaleje go potokiem słów… I czego jeszcze nie zrobie…, nie zrobię zdjęć! W końcu się wścięknę, że tracę czas na beznamiętny small talk. Właściwie można prowadzić go on Skype, albo on Facebook, bez wychodzenia z fotela. Rzeczywistość komunikacyjna się zmnienia. Wraz z nią zwyczaje w konwersacji. Zawoalowany flirt facebokowy, albo komunikat dosłowny. Do wyboru do koloru, jak kto woli. W sieci jest bezpiecznie: można się schować i ukryć emocje. To wygodne i nikt nie zrani.
Co lepsze, bezpieczne interakcje, czy te otwarte bez złudzeń, do bólu. Bliskość ma swoją cenę, ale może i wartość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz