13 mar 2011

Back to black

fot. Baskaran Venkataraman

Powroty do rzeczywistości bywają trudne. Wokół smętnie, przeciętnie. Opera mydlana, polityczna, ten sam sort. Aktorzy inni, dialogi te same. A gdzieś... jest pięknie i namiętnie. Słońce świeci, ludzie mniej poważni. Tęsknie! I nie dlatego, że ,,tam" nie ma presji zarabiania pieniędzy i obowiązku bywania w urzędach. Moje Indie są brudne, absurdalne chwilami, wyczerpujące zawsze. Nikomu ich nie polecam. Zwłaszcza Goa! Nic tam się nie robi. Żyje bez planu i celu, od kawki do trawki, raz zasypia po wschodzie, raz po zachodzie słońca. Nuda!
Amatorzy surfingu, koki, wolności, transu, seksu i rockandrolla... artyści wszelkiej maści i dorobieni konsultanci, producenci muzyczni, filmowi. Wszyscy oni kochają... ten stan... ,,Goa – state of mind”. Z nudów wydają książki i płyty, grają w szachy, fotografują i medytują.
Goa jest tak tak bezsensownie przyjemne i tanie. Nawet pięciogwiazdkowe hotele. Na szczęście okupują je emeryci – ci formalni i mentalni.
Od pięciu lat z wzajemnością kocham Goa, tam chce się żyć, a tu... nie wiem. Wracam do ,,cywilizowanego świata”... u Platona nie ma powrotu do jaskini...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz