17 sie 2011

Letnio

fot. Renata Plaga

Wakacje nie sprzyjały ani intelektualnym aktywnościom, ani tym prozaicznym. Zapach kawy na ulicy kusił. Mobilizacja latem graniczy z cudem. Jak pracujesz, na swoim, nikt za dupogodziny nie płaci. Twój cashflow jest w 100% twój. Chyba że outsorsorujesz swoje rachunki na podmioty trzecie, typu mąż, kochanek, tata lub ciocia.
Uczę się latem po prostu żyć. To trudna sztuka dla pracoholików. Zwykle klepali w klawiaturę po 18 godzin bez przerwy, bo deadline świętym był. To były agencyjne standardy. Dziś mam już o połowę mniej deadlinów, za cenę nie mania lexusa, ani 100-u metrów w kredycie. Swoją drogą nie zazdroszczę, tym co pożyczyli na apartamenty we frankach. Ich dług jest dwa razy dłuższy.
Niekonsumpcyjny model życia ma swoje plusy. Nie przystaje jednak do lansowanych wzorców na salonach piękności.
Wzorowy konsument jest idealnie wyprasowany i obstyrzknięty. Botox tu i tam, gdzie się da, profilaktycznie. Doskonałe ciało nie ma zmarszczek. Ma na twarzy botoksowy uśmiech. Sztuczne biusty, odsane kolana, doklejone rzęsy. Dziwny ten współczesny ideał piękna. Sobą bardziej czułabym się w średniowieczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz