1 paź 2011

Tanie rozmowy

fot. Renata Plaga

Tanie minuty, bezlik minut... niekończące się smoltoki i te biznesowe, i towarzyskie. Komórkę ma każdy i ten kulturalny i nie. Na ulicy, w pociągu, w szatni mówi się o wszystkim.
A wszyscy wokół muszą tego słuchać. W dalekiej podróży jest to przyjemne. Nie znając języka werbalnego uczymy się mowy ciała. Taki trening rozwija intuicje, lepiej niż warsztat dedykowany temu. W rodzimym wydaniu komórkowe ataki gadulstwa nie są tak kreatywne.
Masz pecha, stoisz obok tlenionej tipsiary. Ta relacjonuje godzinami wyczyny imprezowe. Ma skrzeczący głos, nie dlatego, że pobierała lekcje dykcji. Jak bardzo ten świat się rozgadał, dzięki darmowym minutom.
Komórka – gadżet funkcjonalny jest błogosławieństwem, ale i bywa przekleństwem.
Gadżety gadżetami, a człowiek człowiekiem, to jak z nich korzysta, wiele o nim mówi.
Gadżeterka zawsze modną była i w świecie dużego biznesu, i lansu i wśród zwyczajnych miłośników rzeczy ładnych, nic w tym złego.
Ale wracając do bezliku rozmów. People are still talking but communicate nothing.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz