4 wrz 2012

Na poważnie... brać nie można

 fot. Renata Plaga

 
Życie brane na poważnie byłoby nieznośne. Na poważnie, samemu ze sobą, trudno wytrzymać długo. Albo gdyby ktoś poważnie traktował przysyłane oferty, nieważne czy te w mailach, czy listach czy przez drzwi.
A już nie daj boże, mailingi personalizowane, istne szaleństwo. ,,Renato z miasta Warszawy, mamy dla Ciebie jedyną ofertę". Ani o nią nie prosiłam, ani też nie przeszłam na Ty z panią Anią, Bartkiem, Krzysztofem, którzy to owe krzaki wsadzają mi w skrzynkę.
To niby nowoczesne narzędzia marketingowe. Ale na szczęście nie musimy traktować ich poważnie. Od 2008 roku konsekwentnie finansistom nie ufam, chyba że zaprzyjaźnionym.
Całą resztę, na poważnie spuszczam. Na poważnie traktuję kino. Jak obejrzę biografię, w której bohater kończy źle, to długo potem jestem rozbita. Taki zdolny i piękny, i przedawkował. Poważnie przejmuje się jego losem. I wtedy ratuje mnie Woody Allen. Robi mało poważne filmy i dla tego tak mi dobrze po nich. Zawsze jakiś wątek, cholernie pasuje mi do mojej osobistej życiowej układanki.
Ostatnie jego film: ,,Zakochanych w Rzymie” gorąco polecam, wbrew temu co piszą poważni krytycy. Film ten poważnie pokazuje: jak poswatają newsy, ludzie sławni z tego że są sławni,
i na poważnie, pozwala się pośmiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz