8 lut 2010

,,Jajo węża”

fot. Krzysztof Miller

Na ,,Wiarołomnych” w TR, krytycy nie zostawili suchej nitki. A niesłusznie!, Sztuka inteligentnie zagrana i Bergmana ,,widać” w niej, z jak najlepszej strony. W dobie fast food, wysiedzieć 3 godziny w teatrze to wyzwanie dla widza i pewnie też dla krytyka. Najlepiej sprzedają się spektakle 45 minutowe, nikt się nie znudzi, ani nie zgubi wątku. Pewnie, trudno było Bergmana spakować w 45 minut. Te milczące dialogi z ,,Milczenia”. W,,Jak w Zwierciadle” - człowiek milczy, Bóg milczy, a kamera chodzi. Niekończące się ujęcia, można znieść jajo, nawet to ,,węża”:) Niby tak, ale w jednym obrazie, jest to, co w gabinecie psychoanalityków przepracowuje się latami. Mistrzowska penetracja skrytych zakamarków ludzkiej psychiki.
Warto uczyć się na cudzych błędach, poznawać możliwe warianty życiowych wyborów i ich konsekwencje. W teatrze kosztuje to, tyle co bilet, w życiu trochę drożej.
,,Wiarołomni” są prawdziwi. Jak na dłoni widać skutki, różnorakich postępków. Dylematy jakże żywe... żyć w martwym związku, w imię zasad i przysięgi małżeńskiej, czy ulec namiętności. Trzy scenariusze do przeżycia jednego wieczoru. Pierwszy: przelotny romans, bez angażowania uczuć i konsekwencji. To nie pracuje, bo jest zaangażowanie i są konsekwencje. Drugi: namiętność w odstawkę, poświęcenie dla rodziny, to bardzo szlachetne, tylko niewykonalne. Namiętność wraca po czasie ze zdwojoną siłą. Trzecia droga: pójść za głosem serca, stanąć w prawdzie. I tu zaczynają się schody. Rozwody, prawnicy, gra o dziecko, istne piekło... . Polecam ,,Wiarołomnych” tych w TR!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz