fot. Renata Plaga
Dużo, czy mało? Ile jest naprawdę, tego co jest. Paradoksalnie te policzalne wartości, są bardzo względne. Co dla jednych jest sufitem, dla innych tylko podłogą. Ktoś marzy o ferrari i frustruje się, bo jeździ fordem. Dla kogoś, ford spełnienia marzenia o posiadaniu dobrego auta. Apetyt rośnie w miarę jedzenia... bywa różnie. Ci co dużo zjeść mogą, nie zawsze chcą więcej. Wiedzą ile potrzebują, i że od przesytu boli brzuch. Zatem, jak jest z apetytem? Stymuluje go reklama, media i my sami. Poza tym, apetyt, apetytowi nie równy. Inny apetyt na miłość, piękno, pasję. A inny na złoty basen, czy lepszy jacht. Różne jakości, ważne, co motywuje by za nimi podążać. Jeżeli naprawdę kochasz pływać, wchodź w jachty. Jeśli masz, bo sąsiad ma, to biednie.
Rodzaj apetytu i sposób jego zaspokajania zależy od tego, co w sercu i w głowie. Pustki wewnętrznej, nie zapełni się na zewnątrz.
Anoreksji zakupowej nie polecam. Rozpieszczanie siebie jest miłe, gdy pogoń za gadżetem nie jest treścią życia.
3 lip 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz